Konstruktor budowlany

rumcajs997

[link widoczny dla zalogowanych] Laughing

ProjektK66

Przecież to taki sport... po co ta obłuda..jak robi tak z 90% studentów.. ba jeszcze gorszą sprawę podejrzewam... że na jednym przedmiocie.. kolo celowo nie prowadził zajęć, oraz nie dawał żadnych wskazówek, wytycznych, aby zlecić zakup projektu .. u 'zaufanych" ludzi.
Stąd później projektuje ten który się czuje na siłach i wie że sobie jaj nie robił.. i robił sam dla własnego dobra.

grzech

ktoś może zrobił kawał koledze. różnie może być

ale też słyszałem że na 'projektowaniu dla studentów' można nieźle zarobić,
pewnie lepiej niż w realu..

wojtusp7

Wydaje mi się że prowadzący nie ma żadnych podstaw aby nie zaliczyć. Tam nawet nie ma informacji ze doszło do takiej umowy. Co najwyżej zamiar, który nie jest podstawą do nie zaliczenia.
Taki biznes jest dobry. Na PK są można powiedzieć nieźle działające "biura projektowe" specjalizujące się w projektach pod danego prowadzącego.

rumcajs997

gw

majster stefania

zgadzam się z gw, chyba, ze naprawdę były to inne czasy Wink

Zaskakuje mnie jednak, że jest to tak oficjalne, za moich czasów było to "podziemie" i za bardzo nikt się tym nie chwalił, ze ktoś coś zrobił za niego...

b-k1

A potem że inżynierzy zarabiają za mało bo zdarzy się taki egzemplarz co oficjalnie prosi o coś takiego i każdy zawód inżyniera ma za nic.

Ehh. Ale co zrobić.

rumcajs997

HybrydKr

Niestety nie uważąm tego za "głupi" żart. W przeciągu ostatnich 3 miesięcy miałem maile od 4 osób o wykonanie projektu z żelbetu (3x) i stali (1x) na uczelnię.
I właśnie mam mieszane uczucia czy wystarczy tylko reprymenda dla takiego osobnika co chce być inżynierem nieudacznikiem?

Klinkier

Nie zamierzam w żaden sposób bronić tego delikwenta ani jemu podobnych, zwróciłbym tylko uwagę na jeden aspekt, o którym inżynierowie mający studia mocno dawno za sobą nie wiedzą. Ćwiczenia projektowe/laboratoryjne są na studiach budownictwa okrojone praktycznie do dość żenującego minimum - to już nie te czasy, gdy pełnie 5 dni w tygodniu jest wypełnione konkretami. Brakuje godzin przede wszystkim na zajęcia projektowe, przyjmuje się za dużo ludzi, sami prowadzący są albo zniechęceni, niedopłaceni lub brakuje im umiejętności dydaktycznych.

Dlatego nie dziwi mnie, że brać studencka kombinuje jak może w takich przypadkach. Iść skonsultować projekt? Ja sam pamiętam, że u mnie ludzie przyjeżdżali na uczelnię czasami o 2 w nocy, żeby zająć kolejkę do prowadzącego, który na 40 osób miał przeznaczone 2 h konsultacji w tygodniu, a potem "Do widzenia państwu, zapraszam za tydzień". A prawda jest taka, że jak zaczynają się tematy konstrukcyjne na studiach, to dla zdecydowanej większości jest czarna magia. Kultura współpracy prowadzący-student jak z jakiegoś Dzikiego Wschodu.

Rozwiązanie? Tylko zmiany systemowe, ale przecież na tym nikomu nie zależy, póki uczelniom bardziej kalkuluje się masowość edukacji niż jej wymierne efekty.

kamild

@Klinkier, czy takie kolejki się ustawiały od samego początku czy magiczne zaczynały się robić pod koniec semestru? Very Happy

senmil

U nas kolejki dzień wcześniej. Jednak facet przyjmował do oporu. Jednak jak dostał grupę po swoim koledze, który olewał temat to im zapowiedział, że ich nauczy i bez zaangażowania nikt nie przejdzie. I tylko dwie osoby zdały. Można mnożyć takie opowieści. Były też osoby, które zlecały projekty, ale to kiedyś to były wyjątki.

Co do upadku szkolnictwa to tyczy się to wszystkich kierunków i poziomów nauczania, ale jest tutaj pewien cel realizowany z zimną konsekwencją.

Klinkier

Lech

Ja kiedyś olałem konsultacje w środku semestru, no i musiałem powtarzać roczek Very Happy