Forum Konstruktor budowlany Strona Główna Konstruktor budowlany
Forum projektantów
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ankieta kto jest za zniesieniem uprawnień w budownictwie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Konstruktor budowlany Strona Główna -> Uprawnienia, certyfikaty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piotrm
..:WARN:..



Dołączył: 14 Kwi 2012
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pią 9:04, 26 Kwi 2013    Temat postu: Ankieta kto jest za zniesieniem uprawnień w budownictwie

Panowie, mała ankieta celem określenia jaka jest grupa inżynierów budownictwa która popiera zniesienie uprawnień.
Jedno zdanie za zniesieniem z mojej strony, które może pomoże niezdecydowanym jednak być za całkowitą deregulacją.
W wielu branżach, czasami bardziej odpowiedzialnych niż budownictwo nie ma żadnych uprawnień, a są jedynie certyfikacje, które są wskaźnikiem poziomu kwalifikacji dla pracodawcy, inwestora, czy klienta. są to np. inżynierowie elektronicy, czy informatycy.
Systemy PPOŻ, monitoringu w budynkach, kontroli dostępu, windy, sprzęt medyczny, system sygnalizacji, programy komputerowe w architekturze i budownictwie itd, to wszystko projektują, lub wykonują osoby bez uprawnień. w tym środowisku tylko certyfikaty są w obiegu.
Podobnie może być w zawodach inżyniera budownictwa. Ten zawód iw praktyce ograniczony jest do ludzi z wykształceniem budowlanym. Nie stanowią dla tej grupy zawodowej konkurencję ludzie z innym wykształceniem, podobnie jak w informatyce. Bo zaledwie marny 1% domorosłych informatyków jest na tyle zdolna aby konkurować z informatykami kształconymi w zawodzie na uczelniach technicznych.
Żaden inwestor mostu, czy teatru nie powierzy zresztą projektowania czy budowy obiektu takich rozmiarów, odpowiadając za to.
Najbardziej boją się o swoje wpływy architekci, bo oczywiste jest dla każdego, że artystą może być każdy i nie potrzeba do tego nawet wykształcenia. A jaki rozsądny niezamożny inwestor, do malowania elewacji domu bierze artystę malarza sztuk pięknych który kosztuje majątek, jak może wziąć zwykłego malarza pokojowego za rozsądne pieniądze. Dla architektów grupą docelową, są oligarchowie jak Kulczyk, Solorz, a nie zwykły kowalski ze swoim mini domkiem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotrm dnia Pią 9:13, 26 Kwi 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
thomas126
Doświadczony Forumowicz



Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 1224
Przeczytał: 14 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: woj. mazowieckie

PostWysłany: Pią 10:41, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Nie porównujmy informatyka z budowlańcem. Jeżeli chodzi o odpowiedzialność to jest tu kolosalna przepaść...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
senmil
Doświadczony Forumowicz



Dołączył: 02 Paź 2008
Posty: 2713
Przeczytał: 28 tematów

Pomógł: 26 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Północ

PostWysłany: Pią 10:46, 26 Kwi 2013    Temat postu:

Nie mylmy uprawnień architektów i inżynierów. Przy tych drugich jest to odpowiedzialność za życie i zdrowie ludzkie. Kierownik budowy ma przerąbane jak się coś stanie robotnikowi (odebranie uprawnień=chleba, wyrok - to już KK, renta na rzecz poszkodowanego), projektant konstrukcji odpowiada za życie ludzkie (patrz chociaż katastrofa w Katowicach, awarie konstrukcji itd.), projektant budowlany odpowiada za trwałość obiektu i jego bezusterkowość. Tylko architekt na siłę próbuje udowodnić, że tylko on za wszystko odpowiada.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piotrm
..:WARN:..



Dołączył: 14 Kwi 2012
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pią 10:51, 26 Kwi 2013    Temat postu:

thomas126 napisał:
Nie porównujmy informatyka z budowlańcem. Jeżeli chodzi o odpowiedzialność to jest tu kolosalna przepaść...

Mylisz się kolego, inzynier informatyk ma podobną odpowiedzialność co inzynier budownictwa. Wyobraź sobie jakby rentgen ci dawał większa dawkę niż powinien na prześwietleniu. Za to odpowiadaja i informatycy i elektronicy i automatycy.
Organizacja w środowisku IT w Polsce jest podobna do organizacji rynku usług projektowych w Niemczech, no Niemcy oczywiscie sektor IT mają taki sam. Mały cytat ze stronki jednej, który uzmysłowi, że system bazujący na certyfikacji jest słuszny:

"Kraje Unii Europejskiej zdominowane zostały przez gospodarkę niemiecką, która forsuje odpowiedzialność i uprawnienia firm budowlanych spychając uprawnienia osób fizycznych do systemu certyfikacji kwalifikacji personelu zatrudnianego na stanowiskach inżynierskich uprawnionych przedsiębiorstw.
Anglicy wprowadzili do tego systemu trzeci element – zaczerpnięte z USA i rozwinięte do perfekcji systemy zapewnienia jakości ISO 9000. Organizacja i system zapewnienia jakości firmy decyduje o ilości i kwalifikacjach zatrudnionych osób."

[link widoczny dla zalogowanych]
Pamietajmy że Niemcy to najlepsza gospodarka na świecie, gwarantująca produkty najwyższej jakości, która chętnie przyjmuje polaków budowlanców bez wykształcenia którzy, wykonują gro prac, które w polsce zastrzeżone są dla ludzi z uprawnieniami. Uprawnienia w budownictwie to patologia. znam sporo inżynierów z uprawnieniami, którzy nie mają kompletnego pojęcia o procesie budowlanym. Więc czy warto wproawdzać uprawnienia , jak i tak wślizną sie do niego osoby korzystajacy ze znajomosci czy łapówek.
Cała idea certyfikacji opera się zatem o pozim kontroli, który gwarantuje aby produkt był najwyższej jakości i spełniał wymogi bezpieczeństwa.
czyli w przypadku zawodó budownictwa powinno być tak jak w krajach skandynawskich , niemczech, holandii, że owszem kazdy może zaprojektować, zbudować dom, ale produkt końcowy zostanie dokładnie oceniony przez kwalifikowane organy kontrole, posiadające wykształcenie na wysokim poziomie. Czyli mamy sytuacje, że kwalifikowani np. inzynierowie konstrukcji , powiedzmy po części utracą rynek na korzystać wszystkich którzy by np, zapragneli projektowac, ale zyskująza to na poziomie kontrolnym , bo dizeki wiedzy , moga zdobywac certyfikaty pozwalajace na dokonywanie odbiorów obiektów budowlanych do użytkowania itd.
Owszem specyfika zawodu architekta jest dość dziwna w naszym kraju, bo przedstawiciele tego zawodu , tak zmanipulowali prawo, że w praktyce za nic nie odpowiadają, a maja największe uprawnienia do ingerowania we wszystko. Takie to mądrale jak ten "ważniak" ze Smerfów, wpie..laja się wszędzie chociaż są nie potrzebni nikomu do szczęścia. A za cąły proces budowlany odpowiadaja inwestor, inzynier konstruktor, urząd wydajacy pozwolenie. Odpowiedzialność architekta jest pozorna, bo niby przypisują sobie odpwiedzialność za zpewnienie osób o odpowiednich uprawnieniach w procesie budowlanym, tylko zapominają że to się dzieje w przypadku gdy inwestor da mu takie pełnomocnictwo do reprezentowania jego. I tak naet jak da takie coś , to z formalnego punktu widzenia architekt reprezentuje inwestora , a nie siebie. Inwestor pomimo udzielenia pełnomocnicta architektowi, nie zrzuca z siebie odpowiedzialności za proces budowlany, bo art.18 PB wyrażnie mówi o pełnej odpowidzialności inwestora, czyli wiąże się to również z wyborem np. pełnomocnika durnia, który w jego imieniu spieprzy wsyzstko. I tak odpowie za wzystko inwestor, w myśl prawa, który co najwyżej może dochodzić swoich praw na drodze sądowej w stosunku do swojego pełnomocnika, a tot trwa i nie zawsze się udaje, bo w tym kraju wystarczy się rozchorowac na 10lat i sprawa się przedawnia. Przeciez tego uczą na egzaminach na uprawnienia w izbach samorzadowych. Co robić w przypadku gdy się podpadnie i doczepi się prokurator? Przeciągać sprawę do czasu przedawnienia się jej, prze różne wybiegi typu , choroba itd. Sam to słyszałem na własne uszy. Izby nie maja nic wspólnego z etyką, to raczej pragmatyka Cool
warto tu jako przykład przypomniec katastrofę z sosnowca -zawalenie się hali, odpowiedzialność spadłą na osoby z uprawnieniami, ale materialnie roszczenia odszkodowania spadły jak grad na właściciela hali


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotrm dnia Pią 11:13, 26 Kwi 2013, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fruzin
Aktywny Forumowicz



Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 0:02, 28 Kwi 2013    Temat postu:

Obecny stan jest "niedoskonały" przede wszystkim za sprawą monopolu izby.
Moim zdaniem deregulacja powinna iść w kierunku odebrania monopolu izbom samorządu zawodowego i wprowadzenia modelu:
Centralna jednostka koordynująca (np. GUNB) udzielająca tzw. notyfikacji -> Notyfikowana jednostka certyfikująca (np. PIIB, PZITB, PZITS) -> inżynierowie z odpowiednim certyfikatem.

Taki model umożliwi powstawanie (teoretycznie) dowolnej liczby izb - i to tu należy ukierunkować deregulację.

Podział uprawnień budowlanych na rodzaje (wyk., proj.) i specjalizacje (arch., konstr, mosty, drogi, inst, elekt, hydro, tele) ma swój sens, ale forma ich przyznawania (monopol izby) już nie.

W zaproponowanym modelu mogłaby powstać np. Izba Mostowców (mniejsza o nazwę), która będzie udzielać certyfikatów (dawniej uprawnień) do projektowania/wykonywania konstrukcji mostowych i nie tylko - będzie to zależało od notyfikacji jaką otrzyma.
Zainteresowany inżynier (certyfikowany) będzie mógł otrzymać jeden lub więcej certyfikatów. Podczas auditu taki (młody) inżynier będzie musiał wykazać, że ma odpowiednią wiedzę (niekoniecznie wykształcenie) do wykonywania zawodu. Im "gorsze" wykształcenie i im "wyższy" certyfikat, tym więcej dowodów musi przedstawić.
Mało tego.
Certyfikaty nie będą dożywotnie, a wydawane np. na 5 lat (ocena pełna) z corocznym odnowieniem (ocena częściowa) dla bardziej odpowiedzialnych certyfikatów.

Jest to dość prosty model i ma szansę bycia przejrzystym.
Wystarczy odpowiedni katalog typów obiektów i jakim certyfikatem musi być projektowany/sprawdzany/wykonywany/nadzorowany.

Ale nie myślcie sobie, że taka izba to tylko maszynka do wydawania certyfikatów czyli kasowania pieniędzy od zainteresowanych. Ona ma też nad sobą bicz i też odpowiada przed np. GUNBem w jaki sposób je rozdaje.
Czy sprawdza ilość szkoleń swoich "członków" i czy mają związek z wykonywanym zawodem?
Czy są ubezpieczeni? Czy są skargi na nich? Czy to i tamto...
W jaki sposób egzekwują naprawienie niedociągnięć swoich "członków"?
Kiedy odbierają certyfikaty? I tak dalej...

Tak tutaj ładnie piszę i szkoda, że nic z tego nie będzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piotrm
..:WARN:..



Dołączył: 14 Kwi 2012
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Nie 9:32, 28 Kwi 2013    Temat postu:

fruzin napisał:
Obecny stan jest "niedoskonały" przede wszystkim za sprawą monopolu izby.
Moim zdaniem deregulacja powinna iść w kierunku odebrania monopolu izbom samorządu zawodowego i wprowadzenia modelu:
Centralna jednostka koordynująca (np. GUNB) udzielająca tzw. notyfikacji -> Notyfikowana jednostka certyfikująca (np. PIIB, PZITB, PZITS) -> inżynierowie z odpowiednim certyfikatem.

Taki model umożliwi powstawanie (teoretycznie) dowolnej liczby izb - i to tu należy ukierunkować deregulację.

Podział uprawnień budowlanych na rodzaje (wyk., proj.) i specjalizacje (arch., konstr, mosty, drogi, inst, elekt, hydro, tele) ma swój sens, ale forma ich przyznawania (monopol izby) już nie.

W zaproponowanym modelu mogłaby powstać np. Izba Mostowców (mniejsza o nazwę), która będzie udzielać certyfikatów (dawniej uprawnień) do projektowania/wykonywania konstrukcji mostowych i nie tylko - będzie to zależało od notyfikacji jaką otrzyma.
Zainteresowany inżynier (certyfikowany) będzie mógł otrzymać jeden lub więcej certyfikatów. Podczas auditu taki (młody) inżynier będzie musiał wykazać, że ma odpowiednią wiedzę (niekoniecznie wykształcenie) do wykonywania zawodu. Im "gorsze" wykształcenie i im "wyższy" certyfikat, tym więcej dowodów musi przedstawić.
Mało tego.
Certyfikaty nie będą dożywotnie, a wydawane np. na 5 lat (ocena pełna) z corocznym odnowieniem (ocena częściowa) dla bardziej odpowiedzialnych certyfikatów.

Jest to dość prosty model i ma szansę bycia przejrzystym.
Wystarczy odpowiedni katalog typów obiektów i jakim certyfikatem musi być projektowany/sprawdzany/wykonywany/nadzorowany.

Ale nie myślcie sobie, że taka izba to tylko maszynka do wydawania certyfikatów czyli kasowania pieniędzy od zainteresowanych. Ona ma też nad sobą bicz i też odpowiada przed np. GUNBem w jaki sposób je rozdaje.
Czy sprawdza ilość szkoleń swoich "członków" i czy mają związek z wykonywanym zawodem?
Czy są ubezpieczeni? Czy są skargi na nich? Czy to i tamto...
W jaki sposób egzekwują naprawienie niedociągnięć swoich "członków"?
Kiedy odbierają certyfikaty? I tak dalej...

Tak tutaj ładnie piszę i szkoda, że nic z tego nie będzie...


Nie tak tutaj pisz sobie tylko wysyłaj skargi gdzie trzeba. Wzory są. Najważniejsza to skarga na izby zawodowe. Bo jak nie udowodnimy że ona absolutnie nie reprezentuje inżynierów budownictwa, jest wynikiem intrygi polegającej na przymusowym zmuszaniu projektantów do przynależności do niej i zamknięciu się, to nie mamy najmniejszych szans na normalne życie. Trzeba przypomnieć się ministrowi Gowinowi, że Izby uprawiają politykę i to politykę zamordyzmu a nie zajmują się się sprawami zawodowymi .

Co do obowiązku posiadania uprawnień, czy zamiennie obowiązku posiadania certyfikatu, kolego to ślepy zaułek.
W normalnym kraju nie powinno być żadnego obowiązku posiadania certyfikatu. Zostaw tę sprawę konsumentowi, inwestorowi. To on decyduje jak dobrego chce mieć projektanta, czy kierownika budowy, czy chce tylko jednego czy 5 w różnych specjalnościach itd, w zależności od stopnia skomplikowania obiektu. Nauczmy się w końcu przepisów że to inwestor ryzykuje najwięcej bo to za jego pieniądze się buduje.
Kontrola jakości usług budowlanych powinna być dokonywana na etapie odbioru, Podobnie jak to jest z materiałami budowlanymi. Producent dostaje atest, lub deklarację zgodności na produkt końcowy. Podobnie powinno być w budownictwie. Budynek musi być odebrany przez osoby uprawnione do tego i to obecnie już funkcjonuje. wystarczy tylko udoskonalić. W elektryce są uprawnienia SEP, gazownicy maja swoje w ramach PGNiG wewnętrzne, kominiarze swoje, straż pożarna itd. Architekci maja swoje działki -urbanistyka, i obiekty zabytkowe-czyli funkcja konserwator zabytków. Do obiektów niezabytkowych oczywiście architekt jest całkowicie zbędny. W takich przypadkach właściwym jest inżynier konstruktor.
Pozostaje wiec jeszcze załatwić specjalistę od bezpieczeństwa konstrukcji.
Panowie nie szukajcie 3 wyjścia. Bierzcie w ciemno rozwiązania niemieckie i skandynawskie, bo my z komunizmu nigdy nie wyjdziemy tka podchodząc do tego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotrm dnia Nie 9:34, 28 Kwi 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fruzin
Aktywny Forumowicz



Dołączył: 17 Lut 2013
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:21, 29 Kwi 2013    Temat postu:

Poniekąd zgadzam się z Tobą, ale mam wrażenie, że zawód inżyniera jest w pewnych aspektach podobny do zawodu lekarza. Stąd konieczność weryfikacji umiejętności. Problem w tym, że tworzą się w tego powodu kręgi zamknięte, no bo kto będzie weryfikował te umiejętności...
Mówisz, że zrobi to rynek. Zgoda, ale pod warunkiem, że cała odpowiedzialność spoczywa tylko i wyłącznie na inwestorze.
Jestem nawet skłonny uwierzyć w to, że w takiej konfiguracji Polacy częściej będą korzystać z usług konstruktorów niż obecnie - Polak nie lubi jak się go do czegoś zmusza.
Model, który zaproponowałem jest bardzo podobny do modelu regulacji rynku materiałów budowlanych, którego jestem przedstawicielem.
Model ten jakoś sprawdza się i trzeba zaznaczyć, że jedyną i całkowitą odpowiedzialność za wyrób ponosi producent. Nie jednostka certyfikująca, badawcza czy normalizacyjna, a producent.
Ale... jest to wciąż uregulowany system na zasadzie pewnej dobrowolności jak i obowiązku.
Najbardziej uregulowane są wyroby, które najtrudniej na budowie sprawdzić np. cement i stal, potem są prefabrykaty i na końcu el. murowe itp.
Nie będę rozpisywał się co jak jest sprawdzane bo nie o to chodzi w tym wątku.
Moim zdaniem obowiązkowa kontrola jest potrzebna, ale na zasadzie dobrowolności wyboru kontrolującego. A kto będzie kontrolował kontrolowanego? A to już jest zmartwienie instytucji państwowych, a nie moja.
Obecna namiastka wolności wyboru izby ze względu na położenie geograficzne to o wiele za mało, bo jest to wciąż ta sama organizacja - przechowalnia dziadków z PZPR.
Musi upłynąć jeszcze wiele lat zanim ten system dopuści jakiekolwiek zmiany.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
piotrm
..:WARN:..



Dołączył: 14 Kwi 2012
Posty: 216
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 5/5

PostWysłany: Pon 19:54, 29 Kwi 2013    Temat postu:

fruzin napisał:
Poniekąd zgadzam się z Tobą, ale mam wrażenie, że zawód inżyniera jest w pewnych aspektach podobny do zawodu lekarza. Stąd konieczność weryfikacji umiejętności. Problem w tym, że tworzą się w tego powodu kręgi zamknięte, no bo kto będzie weryfikował te umiejętności...
Mówisz, że zrobi to rynek. Zgoda, ale pod warunkiem, że cała odpowiedzialność spoczywa tylko i wyłącznie na inwestorze.
Jestem nawet skłonny uwierzyć w to, że w takiej konfiguracji Polacy częściej będą korzystać z usług konstruktorów niż obecnie - Polak nie lubi jak się go do czegoś zmusza.
Model, który zaproponowałem jest bardzo podobny do modelu regulacji rynku materiałów budowlanych, którego jestem przedstawicielem.
Model ten jakoś sprawdza się i trzeba zaznaczyć, że jedyną i całkowitą odpowiedzialność za wyrób ponosi producent. Nie jednostka certyfikująca, badawcza czy normalizacyjna, a producent.
Ale... jest to wciąż uregulowany system na zasadzie pewnej dobrowolności jak i obowiązku.
Najbardziej uregulowane są wyroby, które najtrudniej na budowie sprawdzić np. cement i stal, potem są prefabrykaty i na końcu el. murowe itp.
Nie będę rozpisywał się co jak jest sprawdzane bo nie o to chodzi w tym wątku.
Moim zdaniem obowiązkowa kontrola jest potrzebna, ale na zasadzie dobrowolności wyboru kontrolującego. A kto będzie kontrolował kontrolowanego? A to już jest zmartwienie instytucji państwowych, a nie moja.
Obecna namiastka wolności wyboru izby ze względu na położenie geograficzne to o wiele za mało, bo jest to wciąż ta sama organizacja - przechowalnia dziadków z PZPR.
Musi upłynąć jeszcze wiele lat zanim ten system dopuści jakiekolwiek zmiany.

kolego tylko jest jedno ale, to pokolenie ma iść na straty? Nie ma czasu, to trzeba roznieść jak najprędzej,być może nawet naginając prawo. Przypomnę jak poradził sobie wielka demokracja USA. Komunizm tępili jak karaluchy-kraj demokratyczny, a w przypadku komunistów naginano prawo aby wytępić to, bo doskonale sobie zdawali sprawa jak destrukcyjna jest to ideologia. Hiszpania, Portugalia, Grecja, Cypr, niedługo zobaczymy jak francja przeżyje rządy komunistów.
co do regulacji to nie mówię że nie ma jej być, owszem ma, ale na odpowiednim etapie i nie jest to etap projektowania, nawet wykonawstwa, a odbioru obiektu, dopuszczenia go do użytkowania. Myślisz że inwestor będzie na tyle lekkomyślny, że wybierze kompletnego amatora do realizacji inwestycji, maja świadomość że na etapie odbioru każą mu poprawić to i tamto? Nie, a jeśli nawet znajdzie się naiwny to jego problem, jak sie nie nauczy człowieka na błedach to nigdy nie zrozumie.
U na jest sytuacja odwrotna, patologiczna. Pełno osób uprawnionych, którzy praktycznie za nic nie odpowiadają tylko za pieczęć biorą kasę, a na etapie odbioru wszystko w d...
W przypadku architektów mamy absurd że tego jest jak szarańczy, odwrotnie jak to było w okresie międzywojenny, gdzie każdy architekt był przede wszystkim inżynierem budownictwa, a tytuł architekta był dodatek ekstra specjalista od zabytków. A w dzisiejszych czasach architekt kojarzy się z miernotą która nie umie od strony urbanistycznej i architektonicznej nic ciekawego zaproponować, a w przypadku konstrukcji to już kompletna niemota, która tylko inwestorowi przeszkadza. Od weryfikacji jest inwestor, bazujący na referencjach i rzeczywistych obiektach które można zobaczyć. A dzisiaj na bazie czego? Pieczęci na projekcie, którego wielu projektantów nie zrobiło, bo zrobił asystent który więcej potrafił niż ten projektant?
Nie porównujmy zawodu lekarza do zawodu inzyniera, bo to inna skala odpowiedzialności. Lekarz odpowiada w sposób bezpośredni za życie człowieka, majstrując w jego organiźmie, inzynier w sposób pośredni- tworzy konstrukcje które w porównaniu do człowieka są prymitywne. Zresztą dlaczego kopiemy się z całym swiatem , skro wiekszość świata nie uznaje uprawnień projektanta to po cholerę nam tu w Polsce. Ten system był stworzony przez komunistów, celem wygenerowania stanowisk dla miernot , które musiały miec stanowisko, a robotę odwalali ludzie co nie mieli pieczątki ale za to wiedzę i wszystko jakoś grało , pomimo że człowiek niby bez uprawnień a zrobił dobrze, tlko problem w tym że jego dolę zlizał jakiś nierób z pieczątką. Taka jest włąsnie sytuacja obecnie w budownictwie, architekt zlizuje smietanka, a fusy dostaje inżynier konstruktor.
Panowie czas coś z tym zrobić, trzeba się zorganizowąc bo wstyd, nawet matki potrafiły wywrzeć na rzadzie zmianę co do kwesti związanej z urlopem macierzynskim, matki się zorganizowały w internecie i wywalczyły aby od stycznia można było iść na roczne macierzynskie a nie od marca. A co z wami panowie? Dlatego zachęcm do pisania skarg, bo jesteście niewidoczni, jakbym nie odczuł to na własnej skórze, jak architekci się rządzą w tym kraju, jaki maja monopol na adaptacje projektów, że na prosty domek potrzeba aż 4 projektantów to bym nie wiedział o was.
Na przykładzie wielkich przetargów mogę uswiadomic jak to obecnie wygląda. firma startująca do przetargu ma tzw. figurantów z uprawnieniami, kórzy często jedynie co robią to podbijaja projekt w którym nic praktycznie nie zrobiły. To chory system -system oparty na osobach z uprawnieniami


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez piotrm dnia Pon 20:12, 29 Kwi 2013, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Konstruktor budowlany Strona Główna -> Uprawnienia, certyfikaty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin